W Jałcie złamano ostatecznie ustalenia Karty Atlantyckiej oddając nas w strefę wpływów radzieckich i dokonując kolejnego rozbioru Polski. Ostatnie spotkanie przywódców było tylko formalnością w celu przypieczętowania ładu powojennego świata – jakkolwiek zauważalna był rozbieżność stanowisk poszczególnych przywódców, jak i ich zamysł w sprawie Polski. Tym samym Stalin dobrze wiedział, że wysuwając swoje postulaty nie spotka zdecydowanego sprzeciwu ze strony Aliantów. Jego umiejętna gra zaowocowała tym, że osiągnął wszystko, co zaplanował. Przy czym wypowiadając się o powojennej Polsce, niejednokrotnie podkreślał, że będzie ona krajem suwerennym, niepodległym, a nawet… kapitalistycznym.
We wszystko uwierzyli Alianci – głównie Roosevelt. Churchill był skoncentrowany na „ważniejszych” kwestiach, a mianowicie na konferencji dążył przede wszystkim do tego, aby chronić interesy rozpadającego się imperium. Natomiast odnośnie Polski przyjął taktykę polegającą na ustępstwach terytorialnych w zamian za gwarancję niepodległości i suwerenności. Roosevelt tymczasem był zauroczony wizją powojennego świata pod egidą Narodów Zjednoczonych, sprawujących pieczę nad wszystkimi narodami. Był też pod każdym względem przekonany, że „Uncle Joe” nie jest imperialistą, stąd też wierzył w jego dobroduszność. Jego idealistyczna wizja świata była zgubna dla narodów Europy Środkowo-Wschodniej. Niejednokrotnie poufnie negocjował ze Stalinem kształt przyszłych granic Polski wzdłuż linii Curzona – aczkolwiek nie przeszkadzało mu to przez cały czas zapewniać Polaków, że broni ich interesów i suwerenności.
Znawcy prawa i politolodzy nie są w stanie jednoznacznie odpowiedzieć, czym było naprawdę porozumienie jałtańskie. Kilka rzeczy jest natomiast pewnych:
- zostały złamane zasady Karty Atlantyckiej
- sygnatariusze nie mieli żadnych upoważnień do podpisywania układ
- brakuje im formy dla traktatów i umów międzynarodowych
System Jałtański pozbawił nas prawa do decydowania o własnym losie, a zgodę na jego wdrożenie wyrazili nasi sojusznicy. Pominięto naszą wolę podczas podejmowania decyzji, nie przeprowadzono z nami konsultacji. Przestaliśmy być równoprawnym podmiotem politycznym, nie pozwolono nam występować w obronie własnego interesu. A przecież Polska mimo okupacji posiadała własny rząd na uchodźstwie, który był konstytucyjnie powołany i uznawany przez inne państwa: utrzymywał placówki dyplomatyczne, uczestniczył w konferencjach międzynarodowych, posiadał siły wojskowe na zachodzie zarówno lądowe, morskie jak i powietrzne. AK liczyła około 200 tys. żołnierzy. Mimo to zredukowano nas do pozycji partnera, za którego decyzje mogą wydawać mocarstwa, co więcej, decyzje te miały być dla strony polskiej wiążące. To właśnie wtedy zadecydowano o naszej szarej powojennej rzeczywistości.
Jacek Kaczmarski – Jałta
Jak nowa rezydencja carów,
Służba swe obowiązki zna,
Precz wysiedlono stąd Tatarów
Gdzie na świat wyrok zapaść ma.Okna już widzą, słyszą ściany
Jak kaszle nad cygarem Lew,
Jak skrzypi wózek popychany
Z kalekim Demokratą w tle.Lecz nikt nie widzi i nie słyszy,
Co robi Góral w krymską noc,
Gdy gestem wiernych towarzyszy
Wpaja swą legendarną mocNie miejcie żalu do Stalina,
Nie on się za tym wszystkim krył,
Przecież to nie jest jego wina,
Że Roosevelt w Jałcie nie miał sił.
Gdy się triumwirat wspólnie brał
Za świata historyczne kształty,
– Wiadomo kto Cezara grał –
I tak rozumieć trzeba Jałtę.W resztce cygara mdłym ogniku
Pływała Lwa Albionu twarz:
Nie rozmawiajmy o Bałtyku,
Po co w Europie tyle państw?Polacy? – chodzi tylko o to,
Żeby gdzieś w końcu mogli żyć…
Z tą Polską zawsze są kłopoty –
Kaleka troszczy się i drży.Lecz uspokaja ich gospodarz
Pożółkły dłonią głaszcząc wąs:
Mój kraj pomocną dłoń im poda,
Potem niech rządzą się jak chcą.Nie miejcie żalu do Churchilla,
Nie on wszak za tym wszystkim stał,
Wszak po to tylko był triumwirat,
By Stalin dostał to, co chciał.
Komu zależy na pokoju,
Ten zawsze cofnie się przed gwałtem –
Wygra, kto się nie boi wojen
I tak rozumieć trzeba Jałtę.Ściana pałacu słuch napina,
Gdy do Kaleki mówi Lew –
– Ja wierzę w szczerość słów Stalina
Dba chyba o radziecką krew.I potakuje mu Kaleka,
Niezłomny demokracji stróż:
Stalin, to ktoś na miarę wieku,
Oto mąż stanu, oto wódz!Bo sojusz wielkich, to nie zmowa,
To przyszłość świata – wolność, ład –
Przy nim i słaby się uchowa,
I swoją część otrzyma… – strat!Nie miejcie żalu do Roosevelta,
Pomyślcie ile musiał znieść!
Fajka, dym cygar i butelka,
Churchill, co miał sojusze gdzieś.
Wszakże radziły trzy imperia
Nad granicami, co zatarte:
– W szczegółach zaś już siedział Beria,
I tak rozumieć trzeba Jałtę!Więc delegacje odleciały,
Ucichł na Krymie carski gród.
Gdy na Zachodzie działa grzmiały
Transporty ludzi szły na Wschód.Świat wolny święcił potem tryumf,
Opustoszały nagle fronty –
W kwiatach już prezydenta grób,
A tam transporty i transporty.Czerwony świt się z nocy budzi –
Z woli wyborców odszedł Churchill!
A tam transporty żywych ludzi,
A tam obozy długiej śmierci.Nie miejcie więc do Trójcy żalu,
Wyrok historii za nią stał
Opracowany w każdym calu –
Każdy z nich chronił, co już miał.
Mógł mylić się zwiedziony chwilą –
Nie był Polakiem ani Bałtem…
Tylko ofiary się nie mylą!
I tak rozumieć trzeba Jałtę!